czwartek, 19 grudnia 2013

Zmiany

Wiem. Znowu nie pisałam. Ciągle coś się dzieje - a w ostatnim czasie aż za dużo.
Po pierwsze T stracił pracę w TV. Nie przedłużyli im umów i chłopaki zostali na lodzie. Teraz oboje jesteśmy bezrobotni.
Do połowy lutego musimy wyprowadzić się z "naszego", jakże przyjemnego, mieszkanka, w którym spędziliśmy ostatnie 3 lata życia. Wracamy tam, gdzie zaczynaliśmy we trójkę, gdy Wampir był jeszcze bardzo maleńki. Tylko, że wtedy nie mieliśmy niektórych mebli, mnóstwa rzeczy, w które obrośliśmy przez 7 lat a Wamp tysiąca zabawek. Wszystko mocno się skomplikowało. 28m2 po 60-ciu a wcześniej 100-u, to drastyczne cofnięcie się w "rozwoju".W rozwoju przestrzeni oczywiście. Nie mam zielonego pojęcia jak zmieścimy tam choćby 1/6 tego, co mamy. Czeka nas przeprowadzka z transportem do 3 mieszkań, bo część rzeczy będziemy musieli przewieźć do jednych i drugich rodziców.
Przepłakałam parę dni, gdy zapadła nieodwołalna decyzja o wymówieniu naszego pięknego, jasnego, przytulnego i pięknie położonego "gniazdka". Powoli oswajam rzeczywistość, co nie przychodzi mi łatwo.
Mama pociesza i ma rację. Niektórzy tracą wszystko w powodziach, pożarach, huraganach....Tułają się po przytułkach...Wiem. A z drugiej strony słyszę w radiu reklamy luxusowych prezentów gwiazdkowych, wakacji tu i tam, słoneczna Karyntia, tanie loty pod palmy...Niech to szlag.
Ten rok był wyjątkowo paskudny.
Ale cieszę się, że wszyscy żyjemy, że nie mieszkamy w Syrii, że...

Tak, doceniam to, co mam, choć te nagłe zmiany bolą.
Być może potrzebne są do czegoś, o czym jeszcze nie wiem, z czego zdam sobie sprawę dopiero za lat kilka, gdy spojrzę na wszystko z dystansu. Oby miały one głębszy sens. Oby.