piątek, 4 października 2013

czas to skurczy-byk, ulega entropii, chociaż go nie ma

Piętrzą mi się niezapisane słowa...Wylewają się z wanny, wychodzą szparami spod drzwi, gramolą się po piwnicznych schodach a ja ciągle mam za mało czasu na wszystko. Dziś wolny wieczór, Wampir u teściów, miałam zrobić tyyyle rzeczy i jeszcze odpocząć a tymczasem morzy mnie senność okrutna, która pozwoliła mi jedynie zrobić zakupy tu i ówdzie, nastawić pranie, coś tam ugotować i tyle.
A chciałam okna umyć, samochód "opatrzyć", żeby nie rdzewiał, szarlotkę upiec, włosy ufarbować, poczytać, film obejrzeć, wyjść gdzieś i spotkać się z kimś...porządki w szafach, zaczęte wczoraj, dokończyć, pościel zmienić...lista jest dłuuuga a sił brak. Może tylko jeszcze szarlotkę zrobię i włosy, obcięte wczoraj własnoręcznie, ufarbuję, chyba, że wpadnę nosem w duszone jabłka i zasnę z głową pod prysznicem...Chyba znów pogoda się zmienia albo co...

Miałam napisać o wakacjach w Machorach, o oczach zwierząt, o perypetiach z rozrusznikiem, o nowych fascynacjach Wampira....Wszystko leży i kwiczy a mnie się właśnie oczy same zamykają....dobranoc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz