środa, 23 stycznia 2013

Męka bycia pedagogiem


Ha! niezłą mam fuchę...Kolega S.- internetowy laik - poprosił mnie, żebym (odpłatnie) dała mu kilka, kilkanaście lekcji z... fejsbuka! przy okazji może być you tube, kinomaniak a potem może weźmiemy się za cięższy kaliber, typu Photoshop. Wszystko fajnie, gdyby nie to, że ciężko mi się rozdwoić, a Wampir, który musi codziennie ćwiczyć gimnastykę korekcyjną, sam robi to tak, że może lepiej, gdyby w ogóle nie robił. Jak zresztą większość obowiązków. Niestety. I tu zazdroszczę rodzicom pracowitych, obowiązkowych i schludnych dzieci. W plecaku Wampira książki i zeszyty spotykają się ze wszystkim: pluszakami, śniadaniówką, ogryzkami....Mogę powtarzać milion razy: pakuj to do drugiej kieszeni - nic z tego. Rogi pozagniatane, czasem poplamione (bo ogryzek, bo woda się wylała, bo...) Ja nie wiem, co z tym fantem zrobić?! Jestem zmęczonaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.... i właśnie pogoniłam ją do pokoju, bo znowu po kilka razy proszę o jedną rzecz, bez jakiejkolwiek reakcji. Powiedziałam: dość, rób, co chcesz, ale zabieram laptopa. Nie zrobisz lekcji, dostaniesz pałę, Twoja sprawa.

Zapomniałam tylko zabrać keyboard...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz