sobota, 23 lutego 2013

Copernicus i bałaganicus


Wreszcie dotarłyśmy z Wampirem do Centrum Kopernika. Wcześniej 2 razy odbiłyśmy się od kolejki - na tyle skutecznie, że nie chciało mi się próbować po raz kolejny. I tu na scenie pojawił się Cezar, my friend, który z własnej, nieprzymuszonej woli pojechał po bilety. Chwała mu za to!
Miałyśmy wreszcie okazję zobaczyć to, o czym tyle słyszałyśmy. Szczerze mówiąc, myślałam, że będę pod większym wrażeniem. Za to dla dzieci: super! Wamp spytany co najbardziej mu się podobało, odpowiedział: wszystko. Jedynym jego rozczarowaniem był brak robotów (nie mówiąc o tym przy szatni).
A moim numerem jeden, może mało spektakularnym, była sprężyna, z przywiązanymi do niej, dwoma sznureczkami, zakończonymi pętelkami, które nakładało się na palce wskazujące a następnie te palce wciskało do uszu. Potem puszczało się sprężynę, żeby skakała nad ziemią i wydawała fantastyczne dźwięki. Myślę, że ten wynalazek miał duży wpływ na muzykę techno lat '90-ych.

Po kilku godzinach spacerów tu i tam, pojechaliśmy do nas a po następnych kilku pokój Wampira był zupełnie nierozpoznawalny.
AAAAAAAAAAAA........i teraz jest północ a on dalej wygląda jak własny, bardzo daleki, kuzyn z Chin.
Jeśli jutro nie zmieni swojego wizerunku, będą "stalinowskie konsekwencje", hahaha...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz