staję pod nią czterema kółkami
i płaczę
moja Ściana
stary mur na Pradze
ze zniszczonym tynkiem
i wyznaniem miłości
z roześmianym
uskrzydlonym stworem
małym hiphopowym aniołem
w bejsbollowej czapce
z niej spadają na mnie
wszystkie gruzy
sumienia
wszystkie
"a mogło być inaczej"
co z tego
kiedy znowu palę
i płaczę
i nienawidzę siebie
kolejny raz
w moją Ścianę
można głową bez końca
ani drgnie
mijają dni
wracam
pusto
rytuał ten sam
i płacz ten sam
kiedy w końcu
pęknie mi głowa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz