sobota, 15 grudnia 2012

Umeblowane

No dobra, umeblowane. Zupełnie w innym stylu niż poprzednio, ale co tam. Panta rei. Nie można ciągle być takim samym. Chociaż czasem mam ochotę złapać za hamulec i wręcz się na nim zawiesić...Taaak...

W sumie taki blog to niezła terapia - dopóki nie dobiera się do niego rodzina, oczywiście. Można wylać z siebie wszystkie żale, wyrzygać egzystencjalne bóle etc...
No, może nie do końca, bo z tego, co pamiętam w poprzednim blogu niewiele było takich wynurzeń...A im więcej autocenzury, tym mniej pisania..- pętla się zacieśniła i zostawiłam wszystko w cholerę.

Ok. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Pisałam chyba 4 lata, potem coraz mniej i mniej, 3 lata przerwy i...sama nie wiem; mam ochotę..., ale czy w wirze codzienności znajdę czas i spokój na chwilę refleksji?...
Nawet bez bloga czasem ciężko wybrać między książką, filmem i kilkoma innymi wariantami spędzania czasu. Wiem, wiem. Gdyby nie cholerne nałogi pewnie byłoby łatwiej. Znowu chcę się oszukać. Na tym polu to już mistrzostwo świata osiągnęłam. Czas to zmienić. Hawk!

2 komentarze:

  1. w terapii etap wyrzygania żali na łono rodziny jest chyba pozytywnym elementem. katharsis takie. no bo przecież terapia jest dla jednej osoby, nie jej rodziny. ten egoizm długo do mnie trafiał. chyba dopiero pewna forma desperacji sprawia, że człowiek skupia sie na bezrefleksyjnej pomocy sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. cóż rzec Ci mogę...każdy kij ma dwa końce

    OdpowiedzUsuń